Gdy wychodziłem od Julki było już późno po północy.
- Do zobaczenia - pocałowałem ją na pożegnanie.
- Na pewno nie chcesz zostać?
- Nie zostawię Mati samej - uśmiechnąłem się łobuzersko. - spotkamy się jeszcze dzisiaj. Śpij dobrze kochanie. - mówiąc to przekroczyłem próg domu. Noc była zimna. Tak naprawdę nie chciałem wracać. Wolałbym zostać przy Julii. Patrzeć jak zasypia... tulić ją do siebie.
- to niemożliwe. - mruknąłem i przyspieszyłem kroku. Wiedziałem co zastanę w domu; pijanego ojca śpiącego na kanapie przy włączonym telewizorze...jak zawsze. Jednak tym razem było inaczej.
Otworzyłem drzwi wejściowe. Musiałem użyć klucza, o dziwo były zamknięte. Dom był pusty i cichy. Nie licząc chrapania mojej siostry. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zapomniałem już jak komicznie to brzmi w jej wykonaniu. Nagle ogarnęło mnie przerażenie. Gdzie jest ojciec? Zwykle wracał na noc do domu. Co się stało? martwiłem się o niego. Mimo wszystko to moja rodzina. Dawniej był normalny, troszczył się o nas. Po śmierci mamy zatracił się. Coraz więcej pił, aż w końcu stało się to codziennością. Początkowo było mi go żal, próbowałem mu pomóc. Później był tylko gniew. Tyle przez niego wycierpiałem...
Chwyciłem telefon, w celu skontaktowania się z nim, jednak w tej samej chwili usłyszałem przekręcanie zamka w drzwiach.
- Ja wcale nie jestem pijany, Anastazjo. - usłyszałem plączący się głos ojca. Cała troska odeszła, wróciła nienawiść.
- Oh, oczywiście że nie, Andrzeju. - zaśmiała się jego towarzyszka... towarzyszka?! Kobieta?! Czy on w końcu kogoś sobie znalazł?
Do salonu, chwiejnym krokiem weszła para ludzi. Na mojej twarzy pojawił się wielki banan.
- O, synu, już wróciłeś. - tata wyprostował się, przytulając swoją przyjaciółkę. - Anastazjo, to mój syn, Jan.
- Miło mi panią poznać - posłałem jej szelmowski uśmiech, a ona go odwzajemniła. Była nawet ładna, jak na swój wiek. Kogoś mi przypominała... nieważne.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- To ja nie będę państwu przeszkadzał. - usunąłem się z pokoju. Nie udałem się jednak do swojej sypialni, lecz przycupnąłem na schodach w celu podsłuchiwania. Wiem, że to trochę dziecinne ale ciekawiła mnie ta znajomość. Byłem zadowolony, od wielu lat ojciec z nikim się nie spotykał... chyba że z innymi menelami pod sklepem. A ta kobieta wydaje się być idealna dla niego, może wyciągnie go z nałogu.
- Ahh... te dzieci.. - wyrwał mnie z zamyślenia żeński głos. - jest taki podobny do mojej córeczki..
- Ona też jest wspaniała - wtórował jej tata. - jak ty - wybuchli śmiechem.
No proszę, jak wszystko dobrze pójdzie będę mieć nawet drugą siostrę. Zaśmiałem się w duchu na tę myśl. Taa jasne.
Wróciłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko.
"Nie martw się, jestem już w domu ;*** <3" - wystukałem w wiadomości do Julki.
"Super <3 Martwię się, moja mama wciąż nie wraca..." - odpowiedź przyszła prawie od razu.
"Nie bój się. Mój ojciec też dopiero wrócił.
Na pewno za chwilę będzie =)
Idź spać, nie przemęczaj się ;* papa <3"
" Okej, dobranoc ;** <3 Kocham cię <3"
Z uśmiechem na twarzy położyłem się spać. Cieszę się, że mam kogoś takiego jak Julka. Usłyszałem odgłos zamykanych drzwi, zapewne Anastazja wraca do domu. Szkoda, wydaje się być bardzo miłą osobą...
Gdybym tylko wiedział kim była naprawdę....
Sul, sul!
Ostatecznie zmienię tło bloga =) Prawdopodobnie pojawi się ono niebawem 8)
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, przepraszam że taki krótki...
Jest trochę inny, pisany z perspektywy Jasia - jak pewnie się już domyśliliście ;p
Zapraszam na aska: klik ^^
Wyrażajcie swoje opinie, sugestie, rady w komentarzach =) To bardzo pomaga ;3
Dzięki za czytanie <3
ANASTAZJA TO MAMA JULKI? O NIEEEE XDDD
OdpowiedzUsuńEjejej rodzice Julki i Janka nie mogą być razem !!!
OdpowiedzUsuńEjejej rodzice Julki i Janka nie mogą być razem !!!
OdpowiedzUsuńCo się tu dzieje ? To Julia i Jan będą rodzeństwem nie!
OdpowiedzUsuńRozdział mega :)
Pozdrawiam ^^
Super rozdział =)
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem czemu mam wrażenie, że ta cała Anastazja to mama Julki.
Pozdrawiam mordko <3
Ja wale, ale namieszalas xd teraz sie z tego odplacz xd zycze weny :*
OdpowiedzUsuń