Dni mijały szybko. Były takie puste... bez niego. W prawdzie Maciek próbował poprawić mi humor... to nic nie dawało. Był taki kochany. Miałam wyrzuty sumienia, przeze mnie pokłócił się z Jasiem. Mało tego! Pobili się!
- Co ci się stało?! - zapytałam przerażona, gdy wszedł do domu cały zakrwawiony.
- To nic. - odpowiedział z trudem siląc się na uśmiech, ale wyszedł z niego dziwny grymas.
- Taa jasne, a to coś to ketchup, ta?
- Nie.. - mruknął zbierając trochę krwi z rany na skroni i wsadził palec do ust... - smakuje trochę gorzej.
- Debil - pokręciłam głowa ze zrezygnowaniem i poszłam po apteczkę.
- Byłem u Jana - wyznał, gdy opatrywałam mu ranę na głowie. Skrzywił się, gdy delikatnie dotknęłam jego nosa.
- To on ci to zrobił? Dlaczego.
- Jest silny. Może tego po nim nie widać. - wycedził przez zęby. - próbowałem mu to wytłumaczyć a on.. wpadł w szał.
- Nie wierzę... - Cofnęłam się o krok, żeby mieć dobry widok na jego twarz.
- To nic.. - Odwrócił wzrok..- On był... pijany... - wypowiedział szeptem. Poczułam ucisk w żołądku. On nigdy nie pił... brzydził się tym. Co jeżeli skończy jak ojciec?
- Boże... - wymsknęło mi się. Nogi się pode mną ugięły. Zajęłam krzesło obok.
- Nie martw się. To na pewno tylko jednorazowe.
- Mam nadzieję. - chłopak popatrzył na mnie ze strachem w oczach.
- Nadal go kochasz?
- Tak..
- Zamierzasz się poddać?
- Nigdy... - spojrzałam mu w oczy. Wiedziałam że mnie zrozumie.
- Już czuję się lepiej. - Odszedł, nie spoglądając na mnie. Postanowiłam się czymś zająć, dlatego posprzątałam cały dom. Zmęczona rzuciłam się na łóżko, był już wieczór. Prawie zasypiałam, gdy doszedł mnie głos Maćka.
- Nie musiałaś sprzątać...
- Chciałam. - otrząsnęłam się ze zmęczenia. - chciałam się czymś zająć, a w końcu mama nie ma kiedy... cały czas pracuje.
- Ehhh. - westchnął i przycupnął obok mnie. Usiadłam po turecku, wpatrując się w niego. - za chwilę pozwolę ci iść spać, tylko coś ci zasugeruję.
- Cooo...?
- Masz plany na jutro? - zapytał z tajemniczą miną.
- Nie, a o co chodzi.
- Wiesz o tym, że Majka ma urodziny? Przydałoby ci się ją odwiedzić.
- Zapomniałam! - Udarłam się zaskoczona. Jak mogłam zapomnieć o jej urodzinach?! ugh...
- Nie wszystko stracone. Kupisz jej prezent i udasz, że pamiętałaś, ale chciałaś zrobić jej niespodziankę. - posłał mi pocieszycielski uśmiech, a ja go odwzajemniłam.
Takim oto cudem, szłam właśnie przez miasto w krótkiej, kwiaciastej sukience i litach na wysokim obcasie. Umówiłam się z Łucją i Zuzką pod domem Majki. Zamierzałyśmy udawać że zapomniałyśmy o jej urodzinach, a później wbić jej na chatę. Niespodzianka się udała.
Cały wieczór spędziłyśmy oglądając filmy i obżerając się chipsami. Gdy zbliżała się 22:00 postanowiłam wracać do domu. Łucja i Zuza zostały u niej na noc, jednak ja wolałam wrócić do domu.Nie chciałam sprawiać jej kłopotu, choć zapewniała że tak nie jest. Po prostu najlepiej czuję się w swoim łóżku. Było już ciemno, dlatego trochę się cykałam.
- Zostań, proszę. - Nalegała Marysia, gdy wkładałam kurtkę. - Jest za późno na to, żebyś szła sama.
- To niedaleko. - próbowałam się uśmiechnąć i udawać, że wszystko jest okej, jednak nogi miałam jak z waty.
- Zadzwoń, gdy wrócisz. - przytuliła mnie na pożegnanie i opuściłam mieszkanie.
Na zewnątrz było zimno. Otuliłam się lepiej kurtką i pięłam się dalej.
- To tylko kilka przecznic... - mruczałam pod nosem, próbując wmówić sobie że tak jest. Tak naprawdę czekał mnie 20 minutowy spacer. A raczej marsz pełen niespokojnego oglądania się za siebie. Nie zamierzałam iść tak długo, więc skręciłam w uliczkę za zapleczem biedronki. Była ona mało uczęszczana, więc było to ryzykowne... ale skracało drogę o połowę. Spiesznie, prawie truchtem dążyłam do jej końca, gdy usłyszałam za sobą kroki. Spojrzałam w tą stronę. Ujrzałam sylwetkę barczystego mężczyzny. Serce podskoczyło mi do gardła. Był coraz bliżej. Przyspieszyłam kroku, jednak to niewiele dało.
- Co taka ślicznotka robi sama w takim miejscu? - Zawołał niskim barytonem, od którego przeszył mnie dreszcz. Rozpoznałabym go wszędzie. Obróciłam się na pięcie.
- Co tu robisz? - wycedziłam przez zęby. Nie mogłam ukazać mu swojego strachu.
- Poznajesz mnie? - mruknął widocznie zadowolony. Zbliżył się do mnie i chwycił za nadgarstek. Próbowałam się wyrwać, jednak był zbyt silny. Wspomnienia wdarły się do mojej głowy. Lubin. Ciemna uliczka. Nieznajomy napierający na mnie całym ciałem. Ból. Jaś...
- Kamil... - wyszeptałam przerażona.
- Chyba czegoś nie dokończyliśmy... - mruknął uwodzicielskim tonem, od którego miałam ochotę zwrócić wszystkie zjedzone dzisiaj chipsy. Popchnął mnie na pobliską ścianę i unieruchomił.
- Puść mnie! - wrzeszczałam.
- Podoba ci się to... - mruczał, całując moją szyję. Próbowałam go odepchnąć. Bezskutecznie.
- Puszczaj!!!
- Chyba kazała ci ją zostawić. - Zabrzmiał inny głos z ciemności. Serce podeszło mi do gardła, a ręce zaczęły się jeszcze bardziej trząść. Z moich oczu popłynęły łzy.
- Spadaj gówniarzu. - udarł się mój oprawca.
- Nie.
- Nie dotyczy cię to, więc lepiej spadaj bo i tobie się dostanie. Nie znasz jej to się odpierdol!!!
- Dotyczy... - powiedziała gorzko postać. - Bo tak się składa, przyjacielu, że trafiłeś na moją dziewczynę. - mruknął wychodząc z cienia... Jaś.
Mordki!
Niedawno wybiło nam 8 000 wyświetleń!!!
Jesteście wspaniali, dziękuję <3 <3 <3
Wbijajcie na aska: klik ^^
KOMENTUJCIE <3
Super rozdział mordko!! Czekam na next!!
OdpowiedzUsuńhttp://fanfictionjdabrowsky.blogspot.com/
Świetny rozdział mycho :)
OdpowiedzUsuńWow! Jaś stanął w jej obronie. To dobrze. Jestem bardzo ciekawa czy ich relacja się poprawi.
OdpowiedzUsuńI czy przeprosi Jasiek Maćka za to, że go pobił. Nie powinien się tak zachowywać.
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału =)
Pozdrawiam mordko <3
Jasiek powracaa !!! Ale mega ! Ciesze się!!!❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta xD ahahah wciągnełam się :D
OdpowiedzUsuńSuper mordo! ;D
OdpowiedzUsuńJasiek wrócił może jej uwierzy :)
OdpowiedzUsuńMega rozdział ;)
Pozdrawiam <3
Zajebisty rozdział ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :D
http://sinisterjoke.blogspot.com/