środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 21

Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam niepewnie na Jasia. Jego twarz promieniała.
-  Czyli, że mi wybaczysz?
- A czy kiedykolwiek byłem na ciebie zły?
- Nieeee - odpowiedziałam z miną niewiniątka.
- Więc, czy teraz mogę już przedstawić ci moją siostrę?
- Oczywiście - wyszczerzył zęby w uśmiechu i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę jego domu.
Po drodze wpadliśmy do budki z lodami. Oczywiście nie obyło się bez odpału, dlatego ja postanowiłam stanąć nie zauważona z boku, a mój chłopak podszedł do budki.
- Witam, czy zrobi mi pani loda? - zapytał z niewinnym uśmiechem. Kobieta spojrzała na niego przerażona.
- Młodzieńcze, wstydziłbyś się! - wykrzyknęła po chwili.
- ekheem... - Janek udawał, że nie wie o co chodzi. - myślałem, że sprzedajecie tutaj lody... miałem ochotę na sorbet truskawkowy, a ty kochanie? - zapytał patrząc na mnie. Podeszłam do nich z promiennym uśmiechem.
- A idź pan! - powiedziała sprzedawczyni i wybuchła śmiechem. - co podać, dzieciaki?
- Przepraszam, mój chłopak często coś odwala - powiedziałam przepraszająco. Delektowałam się chwilą, w której mogłam nazwać Jasia moim chłopakiem. Niewątpliwie należał do mnie. Chłopak, za którym oglądały się wszystkie dziewczyny. Urodą wykraczający poza wszelkie normy. Był mój i tylko mój. - poproszę dwie gałki lodów miętowych i sorbet truskawkowy - wyrwałam się z zamyślenia.
- już się robi - zaserwowała nam swój firmowy uśmiech i oddaliła się w celu przyrządzenia deserów. Zajęliśmy wolny stolik obok. Janek usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę. Wpatrywał się we mnie intensywnie, przez co poczułam rumieniec na swojej twarzy. Odwróciłam wzrok i padł on na grupkę dziewczyn po drugiej stronie drogi.
- Te dziewczyny ślinią się na twój widok - mruknęłam poirytowana
- Mają problem. - zerknęłam na niego zdziwiona. - ja ślinię się tylko na widok jednej ślicznotki. Siedzi obok mnie - wyjaśnił.
- Gdzie? - zaczęłam się rozglądać.
- O, tu. - chwycił palcami mój podbródek i zmusił do patrzenia na siebie. Starałam się nie utonąć w jego oczach. Było to prawie niemożliwe. Zresztą teraz nie miało to większego znaczenia, ponieważ chłopak przeszedł do ciekawszych czynności. Złożył na moich ustach głęboki, ale mimo to delikatny pocałunek. Zakręciło mi się w głowie. Dlaczego on na mnie tak działa? Gdy powoli się ode mnie odsunął słyszałam pomruki tamtych dziewczyn.
- Zazdroszczą ci - powiedział zadziornie Jasiek.
- Jakiś ty skromny. - parsknęłam śmiechem, ale po chwili dodałam:
- Mają czego.
W spokoju zjedliśmy lody i ruszyliśmy do jego domu. Znajdował się on bardzo niedaleko.
- Uważaj na nią... jest trochę dzi... - zaczął, gdy przekraczaliśmy próg domu, jednak nie dokończył, bo rzuciło się na nas małe, czarne coś.
- No nareszcie - dało się słyszeć cieniutki głosik. Dziewczyna odskoczyła od nas, jednak wciąż trzymała się blisko. - jestem Martyna, ale możesz mówić mi Mati - przedstawiła się, przytulając mnie. Zszokowana przyjrzałam się jej. Była niska, nawet niższa od Łucji. Miała długie, ciemne włosy i duże, brązowe oczy, takie same jak jej brat.
- Julka, miło poznać - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ohh, znam cię i to bardzo dobrze - zabrzmiał melodyczny śmiech dziewczyny. - Janek cały czas o tobie nawija.
Zerknęłam na jej brata i zauważyłam coś na jego twarzy. Czyżby rumieniec? Chłopak bez słowa dźgnął ją w bok łokciem.
- Aaał okej, okej, już mnie nie bij! - zawyła dziewczyna po czym zwróciła się do mnie: - Niech będzie, Janek wcale nie mówił o tym jaka jesteś wspaniała i piękna. I wcale nie dręczył mnie załamując się, że myślałaś, że cię zdradza. - sprostowała dziewczyna, widocznie przekomarzając się z bratem. Ten spojrzał na nią wilkiem. Dziewczyna zerwała się do biegu i już jej nie było.
- boi się mnie - zaśmiał się Janek i poszliśmy do jego pokoju. - Spokojnie siostrzyczko, możesz wyjść. Mam dzisiaj wyjątkowo dobry humor!
Dziewczyna niepewnie weszła do pomieszczenia. Zerknęła na nas i wydała z siebie długie "oooo". Nie dziwię jej się. Wyobrażałam sobie jak musieliśmy wyglądać; siedząc na łóżku, ja przycupnęłam na kolanach Jasia, a on czule mnie obejmował.
- ahh ci zakochańce... - mruknęła, siadając na krześle.
Reszta dnia minęła nam bardzo miło. Do czasu gdy do domu wrócił ich ojciec.
- niedobrze - mruknęła brunetka.
- Dlaczego?
- On nie może cię zobaczyć. Nie teraz.
W pewnym sensie ich rozumiałam. Sama nie miałam ochoty na konfrontację z pijanym mężczyzną, dlatego przy pomocy Jasia wymknęłam się z domu.
- A ty gdzie? - zapytałam, wkładając buty. Janek robił to samo.
- Odprowadzę cię, to oczywiste.
- Ni..
- Jaaaaneeeek - zagrzmiał głos pana Dąbrowskiego, na co jego syn się skrzywił.
- Idź, poradzę sobie - nalegałam, sięgając do klamki.
- No, okej... - powiedział niechętnie, po czym szybko pocałował mnie na pożegnanie. - już tęsknię.
- Ja też - posłałam mu miły uśmiech i wyszłam z domu.
Dzień był bardzo pogodny, dlatego postanowiłam przedłużyć spacer o wizytę w parku. Było tu dużo ludzi, jednak moją uwagę przykuł pewien wysoki blondyn. Właściwie nie on, a rzecz pozostawiona przez niego na ławce. Telefon. Musiał mu wypaść. Postanowiłam postąpić uczciwie i mu go oddać. Zabrałam przedmiot i ruszyłam za mężczyzną. Był mniej więcej w moim wieku. Miał krótko ścięte, jasne włosy. Był dobrze zbudowany. Po chwili go dogoniłam.
- Cześć, to chyba twoje - zagaiłam z promiennym uśmiechem, podając mu zgubę.
- Ojejku, faktycznie. Jestem mega niezdarą - zaśmiał się. - Nazywam się Darek.
- Jestem Julka.
- Czy w ramach podziękować dasz zaprosić się na kawę? - zapytał.
- Chyba nie powinnam... - pomyślałam o Janku.
- No nie daj się prosić - nalegał z miną zbitego pieska.
- No w sumie... czemu nie.


Perspektywa Jasia:

Ja wale... mój ojciec zawsze musi wszystko popsuć. Mam go już dosyć! A było tak miło...
Martwiłem się o Julkę, nie odpisywała na sms. Wiem, że to głupie, ale miałem wyrzuty sumienia. Powinienem ją odprowadzić. Nie wytrzymywałem już w domu, dlatego postanowiłem złożyć jej wizytę. Zbiegłem na dół po schodach. Ten pijak spał na kanapie, wokół niego walały się puszki po piwie. Waliło alkoholem. Z obrzydzeniem wybiegłem z domu. Mam dosyć takiego życia.
Byłem już prawie na miejscu, gdy moją uwagę przykuła para w kawiarence obok. Wysoki blondyn i dziewczyna o podobnym odcieniu włosów... piękna... moja...
Stanąłem jak wryty. To Julka. Ale co ona robiła z tym kolesiem?! Nagle odeszli od stolika widocznie się żegnali. Chłopak stanął do mnie tyłem. Nachylił się... Czy oni...
CAŁOWALI SIĘ! ;oo





Dzisiaj troszeeeczkę dłuższy, w ramach przeprosin, za brak wczorajszego =)
Piszcie co o nim sądzicie w komentarzach <3
Zapraszam na opowiadanie o Kisieeelku *-* <3
Wbijajcie na aska: Klik ^^

6 komentarzy:

  1. Super rozdział =)
    Ta akcja z lodami =D Jasiek wymiata xD
    A ta siostra...szalona.
    Szkoda, że pojawił się ojciec i im zepsuł taki fajny dzień.
    I ta końcówka. Baranie, ona tylko oddała mu telefon i poszła z nim na kawę. Pod żadnym pozorem go nie bij. Wdech wydech, pójdź tam do nich i wszystkiego się dowiesz.

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Japierkwacze, mam nadzieję, że tylko mu się to przewidziało.

    Super rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze pisz takie rozdziały XD :*

    OdpowiedzUsuń