sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 24

Wszystko działo się bardzo szybko. W głowie huczały mi dwa słowa: "moja dziewczyna".Mężczyzna odsunął się ode mnie, a ja ciężko złapałam oddech i zaczęłam masować obolałe nadgarstki. Spojrzałam na Jasia. W jego oczach dostrzegłam nutkę... triumfu?
- Podejdź tu. - przywołał mnie do siebie. Powoli się do niego zbliżyłam, a on objął mnie ramieniem. Nie patrzył na mnie.Od jego dotyku przeszedł mnie dreszcz.
- Ostatnio pozwoliłem ci uciec. Tak to wykorzystujesz? - wycedził przez zęby.
- Nie wiedziałem. - odpowiedział speszony Kamil. Nagle stał się taki potulny.. pff..
- Uciekaj stąd. - chłopak pospiesznie wykonał rozkaz. Gdy tylko zniknął z pola widzenia, Janek mnie puścił. Zerknęłam na niego zdziwiona. Wyglądał jakby bił się z myślami. W końcu powiedział cicho:
- Powinnaś na siebie uważać. - i odszedł.
Wpatrywałam się w jego plecy powoli trawiąc całą tą sytuację. "Zamierzasz się poddać?" "nigdy." Nigdy...
Zerwałam się do biegu i dogoniłam chłopaka. Złapałam go za nadgarstek.
- Jasiu... ja.. ten.. no... - nie umiałam się wysłowić. - dziękuję. - powiedziałam w końcu z trudem. - Obiecuję ci, że zniknę z twojego życia. Ale dziękuję za to, że dzięki tobie nabrało ono sensu. Przepraszam...
Tym razem to on był zdziwiony. W jego oczach widziałam... ból? Westchnęłam i już miałam odejść, gdy ciszę przerwał jego głos.
- To ja przepraszam... - wyszeptał. Odwróciłam się, lustrując jego twarz. Jego piękną twarz, którą znałam już na pamięć.
- Jak to?
- Bo ja... - odwrócił wzrok. Albo mi się wydawało, albo był czymś zawstydzony. - Rozmawiałem... z Darkiem... Dzisiaj.
- Nie... - Na mojej twarzy zabłąkał cień uśmiechu. - czyli że...?
- TAK. Wierzę ci. - powiedział, znów zmniejszając przestrzeń między nami. - wiem, że jestem skończonym dupkiem i ciotą. Nie wierzyłem ci, tylko wierzyłem swojemu jebanemu przeczuciu. I wiem też, że teraz mnie nienawidzisz...
Nie wytrzymałam. Rzuciłam mu się w ramiona i zatkałam usta swoimi. Zaskoczony po chwili odwzajemnił pocałunek.
- Nigdy nie mogłabym cię znienawidzić. - wysapałam, gdy się od siebie oderwaliśmy. - Za bardzo cię kocham.
- Czyli że mi wybaczysz? - zapytał z niedowierzaniem, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Oczywiście. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Dziękuję... - westchnął. - ale czy nie uważasz, że są ciekawsze miejsca na spędzanie wspólnie czasu?
Miał rację. Wciąż tkwiliśmy w ciemnej uliczce. Ruszyliśmy wolno w stronę mojego domu.
- Ahh... 23:00... Idealny czas na spacery. - Mruknął i razem wybuchliśmy śmiechem.
- Czy Maciek jest w domu? - dodał.
- Taa..
- Muszę go przeprosić. - wydukał zażenowany.
Faktycznie. Gdy weszliśmy do domu spotkaliśmy się z podejrzanym spojrzeniem mojego brata.
- Ahh i znowu się zaczęło.. - wywrócił oczami - witaj ponownie, stary. - przybił piątkę Jankowi.
- Przepraszam za.. to... - powiedział mój chłopak. - ja... nie kontrolowałem się...
- Rozumiem, nie przejmuj się - uśmiechnął się łobuzersko, ukazując dziurę po wybitym zębie. Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem. - zapewniłeś mi tylko hajsy od zębowej wróżki.
- Szczerbaty... - mruknęłam i poszłam do swojego pokoju. Jaś porozmawiał jeszcze chwilę z Maciejem i dołączył do mnie. Gdy wszedł do pomieszczenia siedziałam na łóżku i czytałam książkę. Wyrwał mi ją z ręki i zrobił minę pedofila. Zaczęłam się głośno śmiać, aż bolały mnie poliki.
- Cooo roobimy? - specjalnie przeciągał głoski.
- Noo nie wiem. - usiadłam po turecku robiąc mu miejsce obok.
- Dzisiaj uratowałem ci życie. Chyba powinnaś mi się jakoś odwdzięczyć. - znowu ta mina, haha.
- Czy ty coś sugerujesz?
- Nie sugeruję. - powiedział poważnie. - Ja pragnę. - Zbliżył się do mnie bardzo blisko. Zaczął jeździć palcami po moim ramieniu, a w miejscach gdzie mnie dotykał czułam ogień. Zwarliśmy się w pocałunku. Był bardzo intensywny. Namiętny. Nagle poczułam jego dłonie na moich plecach, pod bluzką.
- Nie... - odsunęłam go delikatnie od siebie. - Jeszcze nie.
Westchnął ciężko i usiadł na drugim końcu łóżka. Mimo to nie puścił mojej ręki i delikatnie kreślił kółka na wierzchu dłoni.
- Okej... poczekam. - spojrzał mi w oczy. - Tak długo jak tylko dam radę, Ale obiecuję ci, mam słabą wolę. - posłał mi łobuzerski uśmiech, a ja go odwzajemniłam. Cieszę się, że wszystko się ułożyło...



Mordki! Zastanawiam się nad zmianą wyglądu bloga =)
Głosujcie w ankiecie --> http://strawpoll.me/4203020

Mam nadzieję że rozdział wam się spodoba =)
Wbijajcie na aska:Klik ^^
KOMENTUJCIE <3

4 komentarze:

  1. Jak miło, że się pogodzili!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki super rozdział =)
    Tak bardzo się cieszę, że się pogodzili. Dobrze, że Jaś schował swoją męską dumę do kieszeni i przeprosił dziewczynę oraz Maćka. Mam nadzieję, że teraz już nic się nie stanie takiego, co mogłoby ich rozdzielić.

    Pozdrawiam mordko i zapraszam do mnie na nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń