piątek, 1 maja 2015

Rozdział 30

Jaś przez chwilę patrzył na mnie jak na idiotkę. Później się otrząsnął:
- Jaja se robisz. - no okej, może nie do końca.
- Nie mogłabym. - załkałam. Dlaczego to wszystko jest takie ciężkie?
- Jaa wale... - opadł ciężko na trawie, obok głazu.  Z trudem przycupnęłam obok i nieśmiało chwyciłam jego dłoń. Odwzajemnił uścisk.
- Dlaczego?
- Mama... - próbowałam coś powiedzieć, ale wyszedł z tego szloch.
- To już wiem.
- Bo... - otarłam łzy. Bądź silna! Przełknęłam ślinę i powiedziałam trochę głośniej - wszyscy dowiedzieli się o tym, co zrobiła. Inne baby ją gnębią. Chce od tego uciec. Nienawidzę jej za to...
- Mimo wszystko to twoja rodzicielka. - położył dłoń na moim policzku, ale po chwili cofnął ją z żalem. - Ale to przecież nie znaczy, że musimy się rozstać.
- Nie. - odparłam stanowczo. - Nie chcę cię ograniczać. Zaczniesz nowe życie, zapo... - w tej chwili załamał mi się głos. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Znowu... po prostu nad tym nie panuję.
- Nie. - teraz to on zaprotestował. - Nie - powtórzył głośniej. - Nie, kurwa, nie.
- Nie przeklinaj - spojrzałam na niego wilkiem
- Nigdy nie zapomnę. Nie mogę... nie chcę. Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, co do ciebie czuję.
- Wiem...
- Spokojnie, coś wymyślimy. - powiedział to tak twardo, że prawie zaczynałam w to wierzyć. Oczywiście było to niemożliwe... klamka zapadła. Za miesiąc już mnie tu nie będzie.

3 tygodnie później

Czas płynie cholernie szybko. Do wyjazdu został już tylko trzy dni. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, przecież dopiero co przez to przechodziłam. To już przesada.
Niedawno zdjęli mi gips. Złamanie nie było skomplikowane, więc szybko wróciłam do formy.
Jeżeli chodzi o Jasia: spędzamy razem każdą wolną chwilę, choć widzę, że jest mu z tym ciężko. Obiecał mi, że zostaniemy przyjaciółmi. Nie wierzę. Takie rzeczy to tylko w bajkach. A miało być tak pięknie...
- A co z tobą? - zapytałam niepewnie, wchodząc do pokoju mojego brata. Sprzątał akurat swój pokój. Sprzątał! On, Maciej Rembol Rembowiecki SPRZĄTAŁ! Czujecie to?! Bo ja nie.
- W jakim sensie?
- Jedziesz z nami?
- Nie. - odwrócił wzrok. - Julka... przecież wiesz, że nie mógłby...
- Okej. - przerwałam mu i udałam się do swojej sypialni. Do oczu pchały mi się łzy, czułam ucisk w żołądku.
- Nie płacz, tylko nie płacz... - powtarzałam cicho. Walnęłam się na łóżko i dałam upływ emocjom. Wstrząsały mną spazmatyczne szlochy. Całe starania na nic.
Znowu? Znowu mam stracić wszystko, co i tak z trudem odbudowałam? Miałam brata, przyjaciół, chłopaka... teraz znowu nie ma nic. Straciłam wszystko, nawet Maćka.
- Kochanie? - do pokoju weszła mama. - co się stało?
- Wyjdź. - nie spojrzałam na nią. Nie miałam na to siły. - nienawidzę cię.
Nic nie odpowiedziała. Dopiero po chwili usłyszałam kroki. Wyszła.
Leżałam tak jeszcze przez chwilę. Obudził mnie dźwięk telefonu. Zasnęłam.
- Halo? - powiedziałam słabym głosem.
- Misiu? - To był Jaś. Uważa, że skoro wyjeżdżam powinniśmy spędzać razem jeszcze więcej czasu. Ja myślę inaczej, powinniśmy trzymać dystans, tak będzie łatwiej.
- Coś się stało?
- Nie po prostu chciałem usłyszeć twój głos - usłyszałam jego śmiech w słuchawce. - spotkamy się?
- Jasne. - odpowiedziałam nie ukazując optymizmu.
Janek przyszedł po mnie 15 minut później. Poszliśmy na lody i na Łąkę.
- O której wyjeżdżacie?
- O 10:00 mamy pociąg.
- Gdzie?
- Do Warszawy. Mama chce wmieszać się w tłum, a tam będzie to łatwiejsze.
- Okej... - przez chwilę rozmyślał nad moimi słowami:
- To dobrze. Będziemy mogli się odwiedzać - posłał mi łobuzerski uśmiech.
- Jako przyjaciele.
- Co...? - popatrzył na mnie smutno. - nie dajesz nam szans, tak? Chcesz to zakończyć.
- Janek... To nie tak... Po prostu... To nie ma sensu, zrozum. Masz szansę na lepsze życie u boku kogoś wiele lepszego ode mnie.
- Ale ja nie chcę nikogo innego. Chcę ciebie, nie rozumiesz?
- Nie. Po prostu o mnie zapomnisz.
- Nie! - nagle wstał. W jego oczach widziałam nienawiść. Zaskoczona zrobiłam to samo. - Nie! To nie tak! Po prostu chcesz się uwolnić! Znudziłem ci się, a to jest dobry moment, żeby odejść, bez konsekwencji!
- Przecież wiesz, co do ciebie czuję...
- Nie! - wrzasnął znowu. Po chwili dodał ciszej. - Nie mam do ciebie żalu. Pamiętaj, zawsze będę cię kochał. - i odszedł nie dając mi szansy na wytłumaczenie. Stałam jak wryta. Po moich policzkach słony płynął płyn, który po chwili zmieszał się z inną mazią. Deszcz. Nie zważając na to usiadłam na ziemi i osłoniłam się ramionami. Nie miałam siły na powrót do domu. Powoli odpływałam...

Obudziłam się, o dziwo, na swoim łóżku. Nade mną pochylał się Maciek.
- Szukaliśmy cię. - powiedział smutno.
- Przepraszam.
- To nie twoja wina. Nie przejmuj się Jankiem...
- Skąd...
- Powiedział mi. - uciął. - Lepiej prześpij się jeszcze. Musisz się spakować, jutro wyjazd.
Oczywiście byłam już spakowana. Prawie. Nienawidzę życia. Nie chcę żyć. Nie bez niego.

***

Przed wyjazdem na dworzec udałam się jeszcze do Łucji. Byli tam też wszyscy z ekipy. Noo, prawie. Jak można było się spodziewać, nie było pana 'J'
- Będziemy za tobą tęsknić - powiedział Mati, przytulając mnie czule. Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. To był pierwszy tydzień wakacji, przyszła do mnie Lucy. Poszłyśmy do parku spotkać się z resztą ekipy... gdybym wtedy wiedziała jak to wszystko się potoczy...
- Ja za wami też - odpowiedziałam. Tak naprawdę kocham tą bandę idiotów. Nie chcę ich opuszczać.
Całe spotkanie było bardzo... mokre. Ja i dziewczyny dużo płakałyśmy, przyznaję. Nawet Stachu miał zaszklone oczy. Co się dzieje z tymi ludźmi...
Niedługo po tym udaliśmy się na dworzec. Ostatni raz zerknęłam na mój pokój. Przywołałam wszystkie wspomnienia z nim związane... wszystkie chwile... spędzone z Jasiem. Nie, nie mogę o tym myśleć.
Pospiesznie opuściłam dom i wsiadłam do auta przyjaciółki mamy. Miała nas odwieźć.
- Mamy jeszcze dużo czasu do odjazdu. - powiedziała mama. Tylko ona była zadowolona z przeprowadzki. Maciek delikatnie ścisnął moją dłoń, w geście pocieszenia.
- Nie przejmuj się. Wszystko się ułoży. - szepnął mi do ucha.
- Nie. - odpowiedziałam tym samym. - nic już nie będzie takie same.
przez chwilę myślał nad odpowiedzią, a w końcu powiedział:
- Wiesz, jak już skończysz 18 lat możesz zamieszkać ze mną - posłał mi łobuzerski uśmiech. Oczywiście, wygłupiał się, ale mi te słowa dały do myślenia...
Reszta drogi minęła w ciszy. Na dworcu byliśmy o 9:30. Odbiliśmy bilety i załatwiliśmy inne sprawy. 15 minut później przyjechał nasz pociąg. Z moich oczu popłynęły łzy. Czy to naprawdę koniec?
Maciek i mama zapakowali bagaże do jednego z przedziałów, a ja zostałam na zewnątrz. Mój brat podszedł do mnie.
- Mała, nie płacz. - Przytulił mnie mocno - to jeszcze nie koniec. Przecież będziemy się widywać, bardzo często. Możesz przyjechać kiedy tylko chcesz.
- Nie...
- Będę za tobą tęsknił. - pocałował mnie w polik. Trwaliśmy w uścisku jeszcze jakiś czas. Usłyszałam gwizdek.
- No, to chyba muszę się zbierać... - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Miłej podróży. - odpowiedział, odwzajemniając uśmiech. Podeszłam do maszyny. Mama była już w środku. Stanęłam na pierwszym schodku i jeszcze raz przejechałam wzrokiem cały peron. Było mnóstwo ludzi, jednak moją uwagę przykuł chłopak w jeansowej koszuli. Uśmiechał się delikatnie, ukazując cudowny aparat na zęby...



Sul, sul! <3
Witam w kolejnym, już 30 rozdziale <3
Nie wierzę, tak szybko to leci.. a jeszcze niedawno pisałam prolog <3
Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali cały ten czas <3
Jak zwykle; zapraszam na aska: parampampampam
I do komentowania =)
♥ ♥ ♥

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdZiał. Weenyyyy!

    Zapraszam
    http://przez-muzyke-do-serca.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam dziś zły dzień i powiem Ci, że jak to czytałam to się popłakałam.
    Mam nadzieję, że pomimo wszelkich przeciwności losu oni będą razem.
    Tak ogólnie to super rozdział =)

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju wspaniały rozdział :) poplakalam się :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju wspaniały rozdział :) poplakalam się :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju wspaniały rozdział :) poplakalam się :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu plakalam normalnie <3 czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech coś się temu pociągowi stanie, cokolwiek, tylko niech ona będzie z tą tępą pałą xD

    OdpowiedzUsuń