środa, 6 maja 2015

Rozdział 34

Rano obudziłam się z mocnym bólem głowy w ramionach Jasia. To na pewno był on. Tylko co tutaj robił? Nie pamiętam nic z wczorajszej nocy. Film urwał mi się przy trzecim drinku...
Było mi przyjemnie. Mocniej wtuliłam się w postać, a wtedy poczułam dłoń na swoim ramieniu.
- Julka... - wyszeptał słodko Jaś... a może nie? Głos brzmiał podobnie. To on. - Julka, mi też jest miło, ale chyba lepiej jeżeli wstaniesz... - zaraz... CO? Otworzyłam oczy i rzeczywistość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. To nie był Jan. To był OLEK.
- Olek?! - wrzasnęłam przerażona, zrywając się na równe nogi. - Co się stało? Dlaczego...? Czy my...?
- Spokojnie - uśmiechał się kpiąco. - między nami nic się nie wydarzyło. Niestety - dodał ciszej.
Odetchnęłam z ulgą.
- Byłaś tak pijana, że wpakowałaś mi się do łóżka - parsknął śmiechem. - a swoją drogą wyglądasz bardzo seksownie w mojej koszulce, ale wolałbym ją odzyskać. To moja ulubiona.
Poczułam jak moja twarz oblewa się rumieńcem. Wybiegłam z pokoju jak oparzona. Było mi tak bardzo wstyd...
Gdy byłam już w swojej sypialni rzuciłam się na łóżko i zalałam łzami. Usłyszałam ciche skrzypienie drzwi.
- Julka... przepraszam - powiedział cicho Olek, siadając obok mnie - nie powinienem.
- To... Ja... Przepraszam - załkałam. - nie wiem, dlaczego to zrobiłam...
- Byłaś pijana. To nic. Dlaczego się tak przejmujesz?
- Olek... - spojrzałam prosto w jego cudne, niebieskie oczy. - Ja.. mam chłopaka.
Mój towarzysz nagle spoważniał. Wyraz troski zastąpiła kamienna maska. Co się stało?
- Okej. - powiedział głosem wypranym z wszelkich emocji. - nikt się o tym nie dowie.
- Dziękuję - odpowiedziałam, szczerze. Wolałabym, żeby Jaś nie wiedział o wydarzeniach dzisiejszego ranka. Chłopak opuścił pomieszczenie, zanim to zauważyłam. Dlaczego tak zareagował? Czy on... miał jakieś nadzieję? Czy dawał szansę... NAM?
- Zamknij się - wrzasnęła moja podświadomość. - masz chłopaka!
Tak... ale czy on jest tego wart?

***

Od mojej wpadki minął ponad tydzień. Na szczęście Olek dotrzymał obietnicy i nikomu nic nie powiedział.
Moje stosunki z Jasiem bardzo się pogorszyły. Spotykaliśmy się, fakt. Ale bardzo rzadko. Czasami mam wrażenie, że to wszystko nie ma już sensu. Oczywiście, kocham go. Ale to już nie to co kiedyś...
Jednak moje relacje z Olkiem, wręcz przeciwnie, polepszyły się. Spędzaliśmy dużo czasu razem. Wygłupialiśmy się, niekiedy kłóciliśmy, ale po chwili wszystko było znowu okej. Tak jak dawniej.
Zmieniłam co do niego zdanie. Jest świetnym chłopakiem. Choć widzę, że chciałby czegoś więcej...
- Zerwij ze swoim chłopakiem - powiedział nagle, pewnego dnia. Siedzieliśmy w ogrodzie, rzeźbiąc w maśle. Do tej pory nie powstrzymywałam śmiechu. Spoważniałam, on też.
- Dlaczego? - zapytałam oschle.
- Wiem, że wciąż coś do mnie czujesz. Widzę też, że jesteś smutna z jego powodu. Ze spotkań zawsze wracasz smutna. Dlaczego dalej trzymasz z tym osłem...?
- Janek nie jest osłem! - wybuchłam - nie nazywaj go tak. Skąd możesz wiedzieć jak się czuję?!
- Znam cię - on, w przeciwieństwie do mnie, nie tracił kontroli. - bylibyśmy wspaniałą parą, nie sądzisz?
- Nie. - ucięłam, rzucając w niego masłem. Poszłam do domu, a on po chwili do mnie dołączył.
- Nie fochaj się - zrobił minę zbitego pieska.
- Spadaj.
- Przepraszam. Zapomnij o tym, co powiedziałem.
- To ty zapomnij. Nigdy nie zerwę z Jasiem.
- Never say never - powiedział z chytrym uśmieszkiem. Parsknęłam i weszłam do swojego pokoju.
- Nie odczepisz się? - zapytałam, gdy podążył za mną. 
- Nope. - wciąż się uśmiechał.
Westchnęłam ciężko i usiadłam na łóżku.
- Chcę go poznać. - wypalił nagle.
- Co? - popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Chcę poznać twojego chłopaka. - powtórzył, poważnym tonem.
- Jesteś głupi - parsknęłam śmiechem.

Następnego dnia

- Jak ja mogłam się na to zgodzić - szeptałam z niedowierzaniem, stając w drzwiach naszego domu.
- Spokojnie, kochanie - Jaś mocniej ścisnął moją rękę.
- Co Wam da to, że się poznacie?
- Muszę mieć pewność, że nie mam powodów do zazdrości - puścił mi perskie oko.
- O mojego lokatora?
- Dokładnie - uśmiechnął się figlarnie i otworzył przede mną drzwi. Weszliśmy do środka.
- Olek, Maciek! - zawołałam domowników. Usłyszałam głośne kroki, i po chwili byli już przy nas.
- O japierkwaczę - Udarł się Olek, z wrednym uśmiechem - Janek, co ty tu robisz, kumplu?!
Z zaskoczeniem zerknęłam na twarz mojego chłopaka. Widziałam w niej ból i przerażenie.
- Znowu się spotkamy... - mrunkął z nienawiścią...



Sul, sul!
Kochani! Przepraszam, ale przez najbliższy czas rozdziały mogą pojawiać się krócej...
Mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Wbijajcie na aska: Klik^^
Komentujcie <3 <3 <3

10 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że to będzie Olek. Najchętniej to bym go zatłukła za to zachowanie. Chodź w sumie, co ja się będę wysilać na takiego debila.
    A ta końcówka, jestem bardzo ciekawa co łączy Jaśka i Olka.
    Podsumowując super rozdział =D

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział mordeczko! Jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy. Pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie!

      http://przez-muzyke-do-serca.blogspot.com/?m=1

      Usuń
  4. Genialny rozdział! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam kiedy wydasz swoją książkę^^ <3 Gdy to czytam raz mam banana na twarzy, a raz zalewają mnie łzy @.@ xd

    OdpowiedzUsuń