sobota, 9 maja 2015

Rozdział 36

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Oli =)
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!! <3


Nie miałam siły na rozmowę. Nie  miałam nawet siły, żeby na nich patrzeć. Ale nie mogłam tego tak zostawić.
Podbiegłam do pary i uderzyłam chłopaka w twarz.
- Nienawidzę Cię - wykrzyczałam
- Julka, to nie tak! - Zawołał, próbując złapać mnie za nadgarstki, ale byłam szybsza. Uciekłam.
Biegłam, nie zważając na nic. Ludzie patrzyli na mnie z litością, zaciekawieniem. Miałam ich gdzieś. Liczył się tylko ból. Moje serce zdawało się pękać. Dlaczego on znów to robi?
Nawet nie wiem kiedy, byłam w domu. Słyszałam kłótnie, ale jakoś to do mnie nie docierało. Zakluczyłam drzwi do swojego pokoju i rzuciłam się na... ziemię. Bo na łóżko nie trafiłam. W sumie mało mnie obchodził ból spowodowany upadkiem. Zagłuszał go ból w moim sercu. Nie chcę żyć. Ta myśl towarzyszy mi od jakiegoś czasu. Więc czemu by tego nie zakończyć? Raz na zawsze.
Z trudem wstałam. Początkowo uklękłam. Dopiero teraz zauważyłam, że ktoś dobija się do drzwi.
- Julia! Do jasnej cholery otwieraj te zasrane drzwi! - To był Maciek. Nie był sam.
- Tak niczego nie załatwisz! - krzyczał jego towarzysz, którym był... Jan.
- Olek ma rację, pogadajmy! - wtórował mu mój brat. Uff... to tylko Olek. Zapomniałam już, jak bardzo podobny jest jego głos do głosu mojego chłopaka.
- Byłego chłopaka - poprawiłam się w myślach.
- Zostawcie mnie. - próbowałam powiedzieć, tym razem na głos. Niestety wielka gula w gardle mi to utrudniła. Dałam sobie spokój.
- Wywalimy drzwi! - groził Olek.
- Róbcie co chcecie! - powiedziałam z niewielką nadzieją na to, że usłyszeli. Obraz miałam zamazany, przez łzy. Nie ma sensu tego dalej ciągnąć.
Wyjęłam spod łóżka mój plecak, a z niego wygrzebałam piórnik.
- Tu jesteś - wyszeptałam ze śmiechem wyjmując strugaczkę. Oszalałam?
Była plastikowa, dlatego rozwalenie jej nie było trudne. Po chwili w ręku miałam już cudne, błyszczące narzędzie zbrodni.
- Witaj, przyjaciółko. - nie przestając się uśmiechać przyłożyłam zimny przedmiot do skóry. Śmiech. To jedyne co mi zostało, oprócz płaczu. Wolę jednak zginąć z uśmiechem. Krótki ruch nadgarstkiem, pieczenie, krew. Ból fizyczny zagłusza ból psychiczny... ktoś, kto to powiedział miał rację. Skupiłam się na strumieniu szkarłatnego płynu, nie zważając już na krzyki dobiegające zza drzwi ani na głos rozsądku wrzeszczący: "Debilko! Zostaw to! Będziesz żałować!"
- Zobaczymy, kto będzie żałować - odpowiedziałam. Mówię sama do siebie. No cóż.
Krwi płynęło coraz mniej. Wciąż było mi mało. Kolejne cięcie. To nawet przyjemne.
Zaczynałam popadać w melancholię. Czułam się tak, jak po wypiciu kilku drinków. Moje ciało oblało ciepło. Chcę więcej.
Trzecie cięcie. A może czwarte? Nie wiem.
Sytuacja powtarzała się jeszcze kilka razy w końcu zaczynałam odpływać.
 Ostatni obraz, jaki pamiętam to Olek pochylający się nade mną. Oczy miał zaszklone.
- Co ja zrobiłem... - szeptał.
- Nie płacz. - próbowałam powiedzieć - Nie po mnie.
Później zamknęłam oczy i rozpoczęłam swoją wędrówkę do domu Ojca...


Witam w kolejnym rozdziale =)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;**
Piszcie, co o nim sądzicie w komentarzach,
Lub na asku: Zapraszam =)
I jeszcze raz: Wszystkiego najlepszego Olu! =) ;***

9 komentarzy:

  1. wiesz co az nie wiem co napisac *-*
    jeden z najlepszych rozdzialow ;**
    nie wytrzymam do kolejnego rozdzialuu gsfg/ Lila

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Genialny!!!
    Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki świetny rozdział =)
    Jestem w szoku. Mam nadzieję, że dziewczyna będzie żyć.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału =D

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg! Oby tylko nie umarła! Jejciu ;C Rozdział niesamowity! Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziejuje za dedykacje ❤ troche smutny ten rozdzial ;/

    OdpowiedzUsuń