wtorek, 19 maja 2015

Rozdział 46

Tak, to prawda. Jaś nie żyje.
Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Moje serce zdawało się ulotnić, polecieć za nim. Do nieba.
Tylko jedno trzymało mnie przy życiu: Maciek. Dosłownie. Pilnował mnie na każdym kroku. Wiedział, co zamierzam. Każde jego spojrzenie zdawało się mówić: "to głupie. Nie zrobisz tego."
I nie zrobiłam. Jeszcze.
- Wiesz, to straszne - powiedział pewnego razu, gdy siedzieliśmy na kanapie w salonie, jedząc pizze. Nie miałam siły gotować jakiegoś sensownego obiadu. - Niedawno pochowaliśmy rodziców, a teraz przyjaciela. Dlaczego?
- Tak już jest. - odburknęłam. Nie miałam siły na tę rozmowę. - Bóg zabiera osoby, które wiele dla nas znaczą i które mogły by jeszcze wiele osiągnąć.
- Nie chcę cię stracić. - powiedział. Między nami nastała niezręczna cisza. W końcu zdecydowałam się ją przerwać:
- Wiadomo już coś w sprawie ciała? - w moich oczach pojawiły się łzy. Jaś nie zasłużył na taką śmierć.
Zginął w wypadku samochodowym. Szkody były tak wielkie, że wciąż nie znaleziono ciała.Wokół walały się tylko strzępki jego ubrań, oraz w krzakach znaleziono telefon. Detektyw Rutkowski, który zajmuje się tą sprawą nie wyklucza możliwości samobójstwa. Nie wierzę w to. To musiał być jakiś cholerny wypadek!
- nie. - odpowiedział z żalem. Cierpiał równie mocno jak ja. Z tą różnicą, że on wciąż miał Łucję. Nie wiedział, co czuję ja.
Powlokłam się do pokoju. Tylko tam mogłam być sobą, przestać udawać twardą. Usiadłam na podłodze, nie miałam siły dojść do łóżka. Zwinęłam się w kłębek i zaczęłam cichutko łkać. Po głowie krążyły mi wspomnienia związane z Jasiem. Nasza Łąka. Jego siostra. Darek. A nawet te zasrane kebaby...
Nie chcę tak żyć... odsunęłam delikatnie rękaw koszuli. ( myśląc o Jasiu. On często je nosił...) Moje nadgarstki 'zdobiły' jasne kreski. Poczułam ukłucie w sercu. Wtedy chciałam zabić się o takie gówno. Straciłam tyle czasu z Jasiem na kłótnie...
Blizny wydawały się takie samotne...
- Chcecie nowe przyjaciółki? - zapytałam ze śmiechem. Wiem, zachowywałam się jak psychopatka. To jedyne co mi zostało.
Sięgnęłam do szafki nocnej. Doskonale wiedziałam, co tam znajdę. Na żyletce wciąż zostały ślady mojej krwi. Brakowało mi tego uczucia.
A skoro czegoś pragnę, to czemu miałabym tego nie dostać?
Z tą myślą wykonałam pierwsze, delikatne cięcie.
Nagle w mojej głowie zadudnił głos. Nie żaden głos JEGO głos.
- Nie rób tego...
Pokiwałam z dezaprobatą głową i szybko przejechałam ostrym narzędziem po skórze. I tak jeszcze kilka razy.
Za każdym razem słyszałam jego jęk. Miałam zwidy, ale to chyba jedyny sposób, żeby usłyszeć znowu jego głos.
Tak bardzo za nim tęskniłam...
Kolejne cięcie, tym razem mocniejsze. Zaczynało mi się kręcić w głowie. I wtedy GO zobaczyłam. Był taki olśniewający... włosy potargane w artystycznym nieładzie, niemal zakrywające cudne, czekoladowe oczy. Minę miał poważną, wręcz surową. Gapiłam się na niego z otwartą gębą. Był jeszcze wspanialszy niż zapamiętałam. Wydawał się być taki autentyczny...
Ale to niemożliwe. On odszedł. Na zawsze. Zacisnęłam powieki, a gdy je otworzyłam - jego już nie było. Chciałam zobaczyć go jeszcze raz. Przyłożyłam cudny przedmiot z zimnego metalu do skóry. Przebiegł mnie dreszcz podniecenia, w żyłach krążyła adrenalina. Tym razem nie musiałam robić sobie krzywdy. Wizja pojawiła się prawie od razu. Jaś. Był przestraszony.
- Odłóż to. - wycedził przez zęby. - grzeczna dziewczynka. - uśmiechnął się, gdy wykonałam rozkaz. - A teraz idź spać.
Chciałam go zadowolić. Niewiem dlaczego. Może po to, by znów ujrzeć jego cudny aparat. A może sama miałam już dość? Posłusznie powlokłam się do łóżka, za co zostałam nagrodzona kolejnym, wspaniałym uśmiechem.
Gdy zamknęłam oczy czułam w pokoju czyjąś obecność...


Witam w kolejnym rozdziale 8)
Jak widać nasza bohaterka wraca do cięcia się... =(
Niestety.
Mam nadzieję, że rozdział (jak i całe opowiadanie ;p ) Spodoba wam się <3
Zapraszam do komentowania i na aska: trolololo
Dziękuję <3 <3 <3

14 komentarzy:

  1. Dlaczego usmiercilas Jasia ? A tak wgl to super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasiek nie żyje ;-; świetny rozdział cc; ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zgadzam się.... Jasiu nie może nie żyć ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty sobie chyba jaja robisz dziewczyno. Pierwsze zdanie a ja już zła. Ja się pytam czemu? To ma być o Jaśku opowiadanie a Ty takie coś odwalasz. Czyżbyś myślała o zakończeniu opowiadania?
    A ta wizja, miałam ciary i zatkało mnie. Nie wiem co więcej napisać.

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału =)

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczeze powiem, że mi łzy poleciały na końcu :'( "nagrodzona kolejnym, wspaniałym uśmiechem"

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz co .. Ja ci cos pisalam pod poprzednim postem -.- Gumisie do ciebie zmierzają, wiem gdzie mieszkasz xd Ej, no :/ Uśmierciłaś Janka pacanka . Jesteś zła , bardzo zła :p


    Ale rozdział GENIALNY ! <3 Czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekstra!!! Czekam na nexta:* Zapraszam::http://jasiekklara.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. jak moglas usiercic Jasia :cc
    ale rozdzial i tak supi i wgl. ~♥~

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego zabiłaś Jasia? :'(

    OdpowiedzUsuń
  10. Panie Jeżu. No dlaczego?! XD
    Weź go przenieś znowu do żywych, bo się fochnę :D
    Uwielbiam Twoje ff <3

    Pozdrawiam i weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń