piątek, 15 maja 2015

Rozdział 41

- Wróciłaaaam! - udarłam się na cały głos wchodząc do domu. W drzwiach prawie od razu pojawił się Olek. Był mega zestresowany.
- O czym rozmawiałyście?
- Angelika gadała jakieś głupstwa - powiedziałam, niby od niechcenia. - jakoś jej nie wierzę.
- A co z Jasiem? - zapytał, widocznie się rozluźniając.
- Nic. - odpowiedziałam, posyłając mu wymuszony uśmiech. - Jeszcze bardziej nienawidzę go za to, że nasłał na mnie tą wariatkę - czułam ucisk w żołądku. Nienawidzę kłamać, a tym bardziej obrażać kogoś dla mnie ważnego. A niech cię Jasiek...
Oczywiście był to jego pomysł. Miałam udawać, że nic się nie stało. Resztą miał się zająć on. Ledwo powstrzymałam się od odepchnięcia od siebie Olka, gdy wpijał się w moje usta. Obrzydzał mnie.
- Wybacz, miałam ciężki dzień. Lepiej pójdę się położyć. - mruknęłam, udając się do swojego pokoju. Chciałam się go jak najszybciej pozbyć.
Gdy byłam już w swoim łóżku wygrzebałam z torby telefon.
"Jedna nowa wiadomość od: Palant z peda.."
Zaśmiałam się z własnej głupoty. Byłam tak zła na Jasia, że zmieniłam nawet jego nazwę w kontaktach. Mam dużą wyobraźnię.
Szybko weszłam w edycję i zmieniłam tę jakże oryginalną nazwę (palant z pedalską grzywką, metalem na zębach i nogami jak żyrafa.) na zwykłe "kochanie <3 <3 <3". Wciąż się chichrając odczytałam treść sms'a.
- Jak idzie? 
- Okej, nic nie podejrzewa =) Jakie masz plany?
- Niespodzianka ;**
- Mam się bać?
- Nieee ;3 Tęskniłem za tobą <3
- Ja za tobą też <3 kocham cię <3
- Ja ciebie bardziej :*** ♥
Po tej krótkiej wymianie wiadomości położyłam się spać. Co z tego, że była dopiero 17:00. Nie mam siły na mierzenie się z codziennością.
***

Rano obudziły mnie wzburzone głosy moich współlokatorów.
- Jak długo zamierzasz ją okłamywać? - zapytał zirytowany Maciej.
- Tak długo, jak ona będzie mi wierzyć - odpowiedział kpiącym głosem Olek. Miałam ochotę uderzyć go w twarz. - Czyli bardzo długo. Je mi z ręki, kumplu.
- Chciałbyś... - mruknęłam pod nosem i cichutko podeszłam do drzwi, żeby lepiej słyszeć.
- Angelika jest w Legnicy - zmienił temat mój brat. Widocznie nie miał już siły na tą rozmowę.
- No i?
- Julka o wszystkim się dowie.
- Nie dowie - usłyszałam cichy śmiech. - Nie wierzy jej.
- Pożałujesz tego. - Kroki, trzask drzwi. Maciek zapewne wyszedł.
Z dnia na dzień coraz bardziej nienawidziłam Olka, ale oczywiście nie mogłam tego okazywać. Do czasu.
- Cześć, kochanie - zawołałam, wychodząc z pokoju i rzucając mu się na szyję. 
- Hey, myszko. Jak się spało?
- Dobrze.
- Mam na dzisiaj plany. Nie będziesz zła, jeżeli zniknę?
- Na jak długo?
- Kilka...naście godzin - jęknął przeciągając sylaby. W duchu skakałam ze szczęścia, ale grałam załamaną.
- Szkoda... - zrobiłam smutną minkę - ale będę musiała to przeżyć.
- Dasz radę - pocałował mnie w polik i wyszedł, nie dając mi dojść do słowa. Na mojej twarzy pojawił się wielki banan. Od razu wystukałam numer do Jasia.
- Kochanie, mam wolną chatę - wykrzyczałam do słuchawki.
- Super, zaraz będę - powiedział, po czym się rozłączył. Postanowiłam się trochę ogarnąć i zrobić makijaż.
Po kilku minutach byłam już gotowa. Chwilę później usłyszałam skrzypienie drzwi.
- Jasiu, to ty?! - zawyłam z łazienki. 
- Nie. - podskoczyłam, gdy nie usłyszałam oczekiwanego tonu. Zamiast tego zabrzmiał wysoki głos mojego brata. Nagle pojawił się obok mnie z wybałuszonymi oczami.
- Co się gapisz murzynie, jakby ci się tipi rozwaliło.?
- Jaki Jaś?
- Jan Dąbrowski, proszę pana - postukałam go w czoło. Nagle straciłam grunt pod nogami.
- Puść mnie, debilu! - wrzeszczałam ze śmiechem. Matoł. Tak bardzo rozpierała go radość, że wziął mnie z objęcia.
- Wróciliście do siebie? Wykopiemy tego pacana za próg?
- Tak - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Kiedy?
- Niebawem - zrobiłam tajemniczą minę.
Zeszliśmy na dół, gdzie zastaliśmy rozwalonego na kanapie Janka.
- Widzę, że wciąż nie nauczyłeś się kultury - uznałam ze śmiechem.
- Dom mojej dziewczyny jest moim domem - uśmiechnął się słodko, przez co moją twarz oblał rumieniec.
- Cieszę się, że między wami wszystko już okej - wtrącił Maciek, przybijając piątkę z Jasiem.
- Okej, mistrzu, a teraz chcemy poznać twój genialny plan.
- Poczuje to, co poczuliśmy my. To jest pewne. - zatarł ręce, wstając z kanapy. Po chwili byliśmy już w mojej sypialni.
- No, nie wiem. - mruknęłam, niechętnie zajmując miejsce na łóżku. - To się nie uda.
-  Nie bądź taką pesymistką. - Maciek posłał mi kpiący uśmiech, przez co oberwał poduszką.
- Okej, nowa zasada. Tego czubka ma nie być w domu.
- I tak prędzej czy później bym go wyrzucił.
- Pf.. - Mój brat zrobił minę typu "strzelam focha" i wyszedł z domu. Wybuchliśmy głośnym śmiechem.
- No, mała, teraz możemy się zabawić.
- Jasiu...
- Żartuję. - czułam jego uśmiech, gdy składał na moich ustach delikatny pocałunek. Był bez koszulki, przez co miałam dobry widok na jego wspaniałe mięśnie. Nie mogłam oderwać od nich wzroku.
- Z dnia na dzień kocham cię coraz bardziej. - wyszeptałam.
- Z dnia na dzień jestem do ciebie coraz bardziej przywiązany - odpłacił mi tym samym.
- Zamknij oczy - poprosił. Zrobiłam to. - tak wyglądałby mój świat bez ciebie.
Po moich policzkach popłynęły łzy. Nareszcie wszystko jest dobrze. Wtuliłam się w jego nagi tors i oczekiwałam na nadejście Olka.
Niestety, nie było ono takie, jak planowaliśmy...

Perspektywa Jasia:

Leżeliśmy tak kilka godzin. Oglądaliśmy film, całowaliśmy się... było wspaniale. Tę cudowną chwilę musiało niestety coś przerwać. A właściwie nie coś, tylko ktoś. O ile On zasługuje na miano człowieka.
W połowie naszego drugiego filmu przerwał nam trzask drzwi.
- Wróciłem, Beybe! - Tak, to był Olek. Nie, nie był trzeźwy.
Zerwałem się z miejsca, z zamiarem przywalenia mu. Na szczęście Julka mnie powstrzymała.
- Ćśśiii... udawaj - wyszeptała i zrobiła coś, czego bym się nie spodziewał. Zrzuciła z siebie pomarańczową bluzeczkę, zostając z samym staniku. Oczy wychodziły mi z orbit.
- Janek, to nie czas na takie rzeczy! - zganiłem się w myślach u z powrotem położyłem się na łóżku. Objąłem ją ramieniem, delikatnie gładząc ją po brzuchu. Do pokoju wparował Olek. Na nasz widok stanął jak wryty.
- O-olek? - Julka odskoczyła ode mnie udając zdziwienie. - Miało cię nie być.
- Co...?
- To nie tak jak myślisz! - Zerwała się na równe nogi. Dopiero teraz zauważyłem, że pozbyła się także zbędnych spodenek. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia. Była świetną aktorką.
- Co ty sobie suko wyobrażasz?! - Podszedł do niej, podnosząc rękę. Na szczęście w porę zdążyłem zareagować i powstrzymałem go od uderzenia dziewczyny. Zaczęła się bójka. Już dawno wiedziałem, że Olek jest napakowany, ale zapomniałem jak bardzo. Podsumowując, nie miałem szans... Po kilku minutach straciłem przytomność. Ostatnie, co słyszałem to krzyk dziewczyny...




Dzisiaj troooszeczkę dłuższy rozdzialik =)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Chciałabym podziękować wam za ponad 20 000 wyświetleń!!!
Jesteście Wspaniali! *-* ♥
Piszcie, co powinnam zmienić, poprawić itd w komentarzach i na asku (NGU <3)
Dziękuję <3

9 komentarzy:

  1. swietny rozdzal! mam nadzieje ze Jasiowi nic sie nie stanie ~♥~

    OdpowiedzUsuń
  2. A ona na to "i co?! Hahaah! Myślałeś palancie, że jestem taka głupia jak ci się wydawało?!"

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki super rozdział.
    Mam nadzieję, że Jasiok nie jest za bardzo poobijany i Olek nie zrobi krzywdy dziewczynie.

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra!
    Zapraszam :http://jasiekklara.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra!
    Zapraszam :http://jasiekklara.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń