czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 35

- Kumplu? - zdziwiona patrzyłam to na Olka, to na Jasia. Obaj patrzeli na siebie z nienawiścią.
- Nie wiedziałaś? - udał zdziwionego Olek, przenosząc wzrok na mnie.
- O czym?
- Byliśmy kiedyś 'kumplami' - wycedził przez zęby Jaś, akcentując słowo 'kumple'
- Dobrymi kumplami - dodał rozmarzonym głosem mój współlokator. - Pamiętasz, czemu to się skończyło?
- Czemu? - wyrwało mi się.
- Nie ważne - syknął Jaś i opuścił dom zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować. Olek po chwili namysłu również się ulotnił. Przez chwilę patrzyłam w drzwi za którymi zniknął. Przeniosłam wzrok na mojego brata, stojącego w kącie jak słup soli.
- Na mnie nie patrz, wiem tyle co ty. - wrzasnął wystraszony i uciekł. Dziwak.
Westchnęłam ciężko i powlokłam się do pokoju Olka. Zapukałam, tylko z grzeczności. Później wparowałam do środka nie czekając na pozwolenie.
- Dowiem się o co chodzi? - zapytałam ostro.
- W sensie? - odpowiedział pytaniem, niby od niechcenia.
- Jak skończyła się przyjaźń twoja i Jasia?
- Aaa o to... - wyprostował się na krześle biurowym. - Powiem tylko  jedno. Uważaj na niego.
- Dlaczego?
- On... - zawahał się. - Nie jest odpowiedni dla ciebie.
- Lepiej wiem kto jest odpowiedni dla mnie.
- Nie chodzi o to. - spojrzał w moje oczy. Zrobiłam to samo. Jego, wyrażały smutek. - On... nie umie obchodzić się z kobietami.
- Kpisz sobie.
- Nie. Traktuje dziewczynę jak przedmiot. Zabroni ci się spotykać z nikim oprócz niego. Będzie zazdrosny o każdego chłopaka, który zbliży się do ciebie na metr. Nie zapewni ci bezpieczeństwa. Niekiedy będzie traktował cię jak...dziwkę. A może już to zrobił?
Przypomniały mi się wydarzenia z Lubina, a także słowa wypowiedziane niedawno przez jego ojca. Nie zareagował. Czy naprawdę tak mnie traktuje? Tak...

"- Czy ty coś sugerujesz?
- Nie sugeruję. - powiedział poważnie. - Ja pragnę. - Zbliżył się do mnie bardzo blisko. Zaczął jeździć palcami po moim ramieniu, a w miejscach gdzie mnie dotykał czułam ogień. Zwarliśmy się w pocałunku.Był bardzo intensywny. Namiętny. Nagle poczułam jego dłonie pod bluzką.
- Nie... - odsunęłam go delikatnie od siebie - Jeszcze nie (...)
- Okej... poczekam. - spojrzał mi w oczy. - Tak długo jak dam radę. Ale obiecuję ci, mam bardzo słabą wolę. - posłał mi łobuzerski uśmiech (...)"


Czyli, że naprawdę zależało mu tylko na jednym...?
- Nie... - wyszeptałam. Policzki miałam mokre od łez, nie wiedziałam nawet skąd się wzięły.
- Proszę, nie płacz - powiedział Olek, opiekuńczym gestem sadzając mnie sobie na kolanach. Nie protestowałam. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, cicho łkając.

następnego ranka:

Obudziłam się w łóżku Olka. Początkowo się przeraziłam, ale uspokoił mnie jego widok na kanapie w salonie. Cicho weszłam do pomieszczenia, a wtedy on otworzył powieki.
- Przepraszam, obudziłam cię.
- Zostań. - powiedział zaspanym głosem. Posłusznie usiadłam w fotelu obok. - co zamierzasz?
- Nie wiem.
- On zawsze taki był. Nie jest ciebie wart.
- Nie mogę wierzyć tylko twojemu zdaniu.
- Oczywiście - podniósł się na łokciach - więc co zrobisz?
- Porozmawiam z nim o tym.
- Dzisiaj? - zapytał zdziwiony
- Tak, a co?
- Nic, nic.

Zadzwoniłam do Jasia i umówiłam się z nim koło Biedry. Najlepsze miejsce do spotkań. Dwie godziny później byłam już na miejscu... i żałowałam.
Widocznie Jaś dotarł tam wcześniej, ale nie był sam. Znowu to samo.
Jaś, zgrabna blondynka, złączeni w pocałunku... TEGO JUŻ ZA WIELE!



Sul, sul!
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba  ;3 ;**
Zapraszam na aska: Klik ^^
I do komentowania ;**
Dzięki za czytanie <3 <3 <3

7 komentarzy: