czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 48

Popatrzyłam zdezorientowana na chłopaka. Czy on właśnie powiedział że...
Nie, to niemożliwe. A może jednak?
- Jak to?
- Ojć - Murzyn zatkał sobie usta dłonią. - Oli powiedzieć za dużo. Oli nie móc znieść cierpienia panienki.
W moim sercu zapaliła się lampka z podpisem "nadzieja"
-Gdzie on jest?!
- Oli nie powiedzieć. Panienka nie powie Jasiowi od kogo wie. - odpowiedział, jakby przestraszony. - Oli musieć wracać na dyżur.
Zanim się obejrzałam, jego już nie było. Poczułam się... nijak. Może on tylko żartował, wykorzystał sytuację, żeby mnie nastraszyć? Nie... to byłoby zbyt chamskie. Poza tym nie wygląda na kogoś skorego do takiego czynu.
Powoli wstałam z miejsca i udałam się do placówki. Jeżeli dobrze zapamiętałam, powinnam znaleźć go na neurologii.
- Musimy porozmawiać. - powiedziałam stanowczo, podchodząc do niego.
- Co panienka chce wiedzieć?
- Co się stało? Jakim cudem Jaś przeżył?
- Myślę, że panicz woli powiedzieć to sam. - wyjąkał. Zauważyłam u niego lekkie trudności z językiem polskim.
- Więc gdzie go znajdę?
- Ja nie wiem. Ale Panicz mówi o Łąka.
- Łąka... - powtórzyłam cicho. No tak, to oczywiste. - Jaś śpi na łące?
- O, nie nie. To nie tak.
- Okej, mniejsza - chciałam jak najszybciej upewnić się, że to prawda. - Mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Czy Jaś był dzisiaj u ciebie?
- Godzinę przed panienką - wyszczerzył zęby w uśmiechu, a moja dusza zdawała się skakać z radości.
Wybiegłam ze szpitala, rzucając chłopakowi krótkie "dziękuję". Na szczęście placówka znajdowała się tylko kilka minut marszu od lasu. Ja dotarłam tam w wiele, wiele mniej. W głowie cały czas huczały mi słowa: Jaś. On żyje. Wciąż tu jest. Czeka na mnie. 
Nie do końca to do mnie docierało. Bałam się zawodu. Co, jeżeli go tam nie będzie?
Z lekkim przestrachem zwolniłam. Od Naszej Łąki dzieliło mnie kilka metrów. Widziałam już delikatny zarys głazu... I wtedy to usłyszałam:
- Czekałem na ciebie. - Moje serce zaczęło bić z prędkością światła. Ten głos rozpoznałabym wszędzie. Czyli Oli nie bujał. Jaś tu był. BYŁ. TUTAJ. TERAZ! I czekał.. na mnie...
Uradowana zerwałam się do biegu. Chwilę później tuliłam się już w klatkę piersiową Jasia, mocząc jego koszulkę łzami.
- Jasiu... - łkałam. Nic więcej nie udało mi się wydusić, dlatego wciąż powtarzałam to jedno, wspaniałe słowo, brzmiące jak modlitwa. - Jasiu...
- Kochanie, już dobrze - uspokajał mnie, mocno przytulając. Przyłożył usta do czubka mojej głowy i przez chwilę trwaliśmy w takim uścisku.
-Dlaczego to zrobiłeś?
- Musiałem... - mruknął z żalem. Delikatnie mnie od siebie odsunął i zaczął intensywnie lustrować mnie wzrokiem. Zagłębiłam się w jego ciemnych oczach. Były takie delikatne, troskliwe. Przez chwilę ujrzałam w nich nawet coś na kształt łez.
- Wytłumacz mi to.
- Okej... - widocznie nie cieszył go ten pomysł, ale pociągnął mnie do głazu. Usiedliśmy na trawie, obok siebie, a on objął mnie czule ramieniem. - Chodzi o mojego ojca... too... długa historia.
- Mamy czas.
- No właśnie nie.
- Jak to?
- Ja... nie zostanę tu długo... - powiedział, a ja poczułam mocny ucisk w dołku...


Zapraszam: ASK
I komentarze niżej 8) chyba nie muszę przypominać jak wielką dają motywację <3

10 komentarzy:

  1. Mega rozdział. Jaś powrócił. O co chodzi z tym ojcem? Czy on wyjeżdża? Czemu upozorował śmerć? Tyle pytań a tak mało odpowiedzi :) więc tak bardzo podoba mi się ten rozdział i z niecierpliwością czekam na nexta ^=^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócił, i już chce uciekać ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega zastanawia mnie, o co chodzi z jego ojcem o.O świetny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! Genialny rozdział!

    http://jasfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Meega *.* palakalam :'( mam banana na ryju ze Janek zyje ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle pytań a mało odpowiedzi, ale super rozdział. Jak zwykle czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział iii...
    jak zawsze czekamy na nowy rozdział z niecierpliwością :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo! Czekam na nexta! Normalnie ekszyn sie rozwija ;3
    :http://jasiekklara.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń